Popłynęliśmy na pierwszą, najmniejszą z czterech dostępnych wysp (Kinaliada). Kusiła najlepszymi warunkami plażowania i największym spokojem. Sprawdziło się o tyle, że faktycznie nie było tłoku. Z łatwością kupiliśmy miejsce na leżakach i poszliśmy do wody. Niestety, kamienista plaża utrudniała dostęp i trzeba było trochę się natrudzić. Za to woda ciepła i przyjemna. Po kąpieli i zebraniu dwóch wiader muszelek przyszedł czas na smaczną rybkę w przyjemnej restauracji. Po leniwie spędzonym dniu wróciliśmy zatłoczonym promem do miasta.
W piątek lecimy do Kapadocji. Wybraliśmy wariant luksusowy i zamiast 12+ godzin w pociągu/autokarze będziemy mieli 1.5 godziny lotu. Budżet coraz bardziej napięty, ale na tym etapie podróży wygoda jeszcze się liczy. Pokój też z rozpędu "Deluxe", dalej chyba pojedziemy stopem :) Ale najpierw lot balonem...
Kamienista plaża z widokiem.
Laura sama podpatrzyła tutejszą modę...
a Kalinka poszła za jej przykładem.
Może kiedyś popłyniemy tak...
Bloki, bloki, bloki - każdy chce mieć widok...
Złoty róg prawdziwie na złoto.
Kochani! super! Opowieści, zdjęcia! dla mnie namiastka podróży ;-) Trzymamy kciuki za jak najpiękniejsze wrażenia! Buziaki! Marta
OdpowiedzUsuń