Dzień zaczął się od miłego akcentu, jakiś pan niosący naręcze kwiatów widząc Laurę urwał jeden i podarował jej z uśmiechem życząc miłego dnia. Kwiatek zachował się do końca pobytu, a Laureńka z rumieńcem dumy wspominała "pana, który dał kwiatek". Potem Laura zasnęła, a co było dalej, już wiecie.
Upał, od którego lokalni mieszkańcy uciekają zamykając się w chłodzonych budynkach i samochodach sprawia, że można poczuć sie w Dubaju jak na obcej, skolonizowanej planecie, gdzie każde wyjście musi być limitowane z powodu niebezpiecznego promieniowania. Niewielkie normalnie odległości stają się niemożliwe do pokonania i przemieszczając się bez samochodu trzeba pilnować bliskości metra oraz robić przystanki bezpieczeństwa w sklepach i restauracjach. To powoduje, że miasto teoretycznie przygotowane na pieszych turystów z wózkami znacznie lepiej niż Stambuł, łatwo staje się pułapką i jest bardzo trudne do zwiedzania w ten sposób.
Klimatyzowane przystanki autobusowe. Sprytne.
Próbowaliśmy zwiedzać Dubaj lądem, na piechotę. Polegliśmy. Ograniczeni do metra, które jest nowoczesne, ale ciągnie się tylko jedną cienką linią wzdłuż całego miasta, trafialiśmy ciągle w te same miejsca. Wszystkie próby odejścia i odszukania wymienionych w przewodniku atrakcji kończyły się szybkim wyczerpaniem upałem i odległościami, które zdawały się rosnąć z każdym krokiem. Burj Kalifa i Dubai Mall, do których wygodnie dojeżdża się metrem, były dla nas oazą na pustyni. To miejsca powalające swoją skalą. Do tego stopnia ważą na mapie miasta, że zakrzywiają jego czasoprzestrzeń i sprawiają, że ciągle tam lądowaliśmy. Być może jakieś znaczenie miał też darmowy internet w galerii handlowej :). W każdym razie jest to Dubaj w pigułce. Wszystko jest tam naj.
Wsiedliśmy w końcu do łodzi, która miała dać nam możliwość zobaczenia wszystkich atrakcji z wody.
Niewiele widać? I my niewiele zobaczyliśmy. Dubaj chował się przed nami. Widoczność ograniczona jest ostrym słońcem, wilgocią i pyłem zawieszonym w powietrzu, coś takiego widzieliśmy też w Pekinie. Tam był to smog i pył z pustyni, tu też wiatr nawiewa piasek. Skąpi turyści nie zobaczą wiele. Słynna Palma Jumeirah ładnie wygląda na mapie lub z turystycznego samolotu, z perspektywy łodzi widać tylko zatłoczone osiedle zbudowane na wodzie.
Luksusowy Burj Al Arab tylko zdaje się płynąć do lądu. W rzeczywistości stoi na niedostępnej dla zwykłych śmiertelników wyspie, zamykając swoich mieszkańców w złotej klatce, z której uciec mogą jedynie luksusową limuzyną lub jachtem.
Dubaj Marina imponuje strzelistymi wieżowcami, ale też odstrasza gęstą zabudową martwego osiedla. Pięciogwiazdkowe hotele aż kapią od luksusu (Emilka z dziewczynkami prawie zgubiły się w łazience jednego), ale goście wychodzą z nich tylko do podstawianych pod drzwi samochodów. Ciągle zastanawialiśmy się kto tam mieszka. Bliskość mariny nie tłumaczyła popularności miejsca, bo jachtów było może kilkadziesiąt, a mieszkań wokoło tysiące. I wciąż powstają nowe bloki.
Dubaj to raj dla miłośników motoryzacji. Ja nim nie jestem, więc ten paragraf będzie krótki. Niemniej jednak nawet na mnie zrobiły wrażenie dwa sportowe Rolls-Royce zaparkowane koło siebie. Hałaśliwych Ferrari nie liczę. Można zobaczyć wszystkie luksusowe marki w najlepszych wersjach z najmocniejszymi silnikami. Reklama nowego garbusa skupia się na jego 210 koniach. Moc jest fetyszem, trzeba być najszybszym lub chociaż największym. Przy tym jeżdżą dość spokojnie, a warunki mają komfortowe, 6 pasów w każdą stronę to raczej norma niż wyjątek. Klimatyzowane, wyczyszczone do połysku samochody przemieszczają się między klimatyzowanymi budynkami. Chodniki są dla biednej siły roboczej i nielicznych turystów.
Dubaj do końca pozostał dla mnie majestatyczny i nieosiągalny. Skażona upałem betonowa pustynia z oazami ostentacyjnego luksusu. Dobre miejsce na krótką przesiadkę między lotami, jeżeli zdobędzie się miejsce w dobrym hotelu. Poza sezonem można upolować różne okazje. Dubaj podziwiać najlepiej z walizką pieniędzy w pięciogwiazdkowym hotelu i limuzyną dowożącą do kolejnych ekstrawaganckich atrakcji. My obeszliśmy się smakiem i lecimy dalej. Kierunek: Sri Lanka!
Straszny niedosyt,jak tak rzadko piszecie,ale to chyba wina tego że Dubaj taki cienki;-)a jedzenie chociaż dobre?;-)
OdpowiedzUsuńObiecujemy poprawę, dzisiaj wieczorem napiszemy. A w Dubaju jedliśmy głównie dania kuchni libanskiej bo co krok była takową knajpa:)
OdpowiedzUsuńLecimy tam za 2 niecałe tygodnie, potem dalej na wschód, ale to co pisaliście na temat lokalnych atrakcji niestety tylko potwierdza to, co przeczytałem w przewodnikach. Czyli żona będzie w galeriach handlowych, a ja z dziećmi będziemy oglądać ryby w akwarium. Myślałem jeszcze o obejrzeniu miasta z perspektywy helikoptera - podobno mają jeden na stanie w hotelu, w którym się mamy zatrzymać - czy uważacie, że jest sens? Będzie coś widać? Pozdr., Wataha
OdpowiedzUsuńZ helikoptera powinno być fajne, ale najlepiej wcelować w dzień z lepszą widocznością (zdarzają się takie). W akwarium jest też rekordowo wielki krokodyl :) Możecie też iść na łyżwy...
OdpowiedzUsuńFrom airport to the city Centre (Khalifa Tower) is about 10km, is that convenient to travel each day to the city by metro? We booked one night hotel in The Palm (non-refundable): see The Palm, great hotel, and Aqua water park. one day nearby Khalifa, (visit the Tower, fountain, Dubai Mall). two nights nearby airport, plan going to Abu Dhabi for one day, with public bus. The three nights hotel we still have chance to change, any suggestions according to our plan? Tks, Binbin
OdpowiedzUsuńHi Binbin, metro is usually crowded (you can use a special wagon for woman and kids, it's usually a bit better), but modern and comfortable . From the airport it will take you around 45 minutes to Khalifa Tower. You can also take a taxi, it is not that expensive.
UsuńIt's good to choose a hotel close to red line metro (there is also green line, they are connected, but you have to change trains.
We didn't go to Abu Dhabi and we didn't try public buses. Your plan sounds ambitious, but should be manageable. Let us know how it was :-)
Thanks! Thanks! Let's compare your Dubai and our Dubai :-))
Usuń