sobota, 6 września 2014

Kartki z podróży

Kiedy miałem 7 lat mama uznała, że dorosłem do tego, żeby mieć jakieś hobby. Dostałem na zachętę garść znaczków, samodzielnie wykonany mały klaser (komu by się dziś chciało, nawet latawca dziewczynkom kupiłem w sklepie) i zacząłem zbieranie. Przez następnych parę lat powstała z tego niezła kolekcja, ale potem miłość do znaczków całkiem mi przeszła, a klasery kurzą się w szufladzie, jako "lokata kapitału". Może dlatego z sentymentem wyławiam zawsze wzrokiem nieliczne sklepy filatelistyczne, których uporczywe istnienie podtrzymuje nieco marne szanse wzrostu wartości mojej małej kolekcji. Oto takie miejsce w Stambule:



W środku starszy pan (to zawsze są starsi panowie), zasiadł wygodnie na krześle, widać stały bywalec. Ogląda nowości, a może tylko wpadł pogadać. Wyobrażam sobie, że szuka jeszcze kilku ostatnich znaczków do swojego, od lat tworzonego, zbioru i czuję rodzaj żalu. A potem przypomina mi się książka Eco o szaleństwie katalogowania i namiętnym zbieractwie, którą kupiłem kierowany tymże i nieczytaną postawiłem na półce i lepiej rozumiem tego człowieka połączony z nim wspólną słabością.

3 komentarze :

  1. Z tym samodzielnie przeze mnie? zrobionym klaserem to chyba przesadziłeś. Myślisz,że byłam aż taka zdolna, czy też czasy były tak koszmarne. Chociaż może rzeczywiści mogłam coś takiego zrobić, przecież dziergałam dla ciebie sweterki, szyłam spodnie i kapelusze na plaże. Matka wielu talentów - jak to miło o sobie tak pomyśleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak było, pamiętam jak dziś. Sweterki też, koleżanki się ze mnie śmiały ;-)

      Usuń
  2. ... się wzruszyłam, mhy
    ps. Cudowne połączenie dawnych i obecnych czasów- taka kartka 3D
    Calusy dla girls!
    dottie dolce&girls

    OdpowiedzUsuń