niedziela, 14 września 2014

Bajkowa Kapadocja

Za nami dwa bardzo intensywne dni. Zwiedzamy jak szaleni, bo okolica jest nieprawdopodobnie piękna. Chwilami trudno mi uwierzyć, że to wszystko jest prawdziwe.

Ale od początku. Nie dane było biednemu Marcinowi posiedzieć na tarasie z książką nawet jednego poranka, bo moje podróżnicze ADHD odezwało się już przy śniadaniu:). Wypożyczyliśmy zatem samochód i rozpoczęliśmy eksplorację.

Na pierwszy ogień poszedł park narodowy Goreme, czyli blisko 350 wykutych w tufowych skałach bizantyjskich kościołów. Potem szereg przepięknych dolin widokowych, podziemne miasta i niesamowite formacje skalne. Po tych dwóch dniach Kapadocja wysforowała się na jedno z najwspanialszych miejsc na świecie, jakie miałam okazję oglądać.

Byliśmy ciekawi jak zachowają się dziewczynki, ale znowu pokazały nam, że mamy bardzo dzielne dzieci. Kalina zwiedza zaskakująco świadomie, wszystko ją interesuje, zadaje masę trudnych pytań, na które często nie znamy odpowiedzi i musimy się ostro dokształcać:). Okazało się też, że czteroletnie nogi są już bardzo sprawne i silne. Wspina się na wszystkie wzniesienia jak mała kozica i ciągle chce wchodzić wyżej i wyżej.

Laura natomiast wymyśla sobie jakiś motyw, który ją interesuje i konsekwentnie szuka go podczas całego zwiedzania. W Goreme były to szkielety. Chodziliśmy więc od jaskini do jaskini, od kościoła do kościoła szukając kolejnych kości :).W podziemnych miastach z kolei szukała wnęk, które wyglądały jak "łóżeczka dzidzi". Fizycznie nasza dwulatka męczy się znacznie szybciej, ale za to okazała się mistrzynią negocjacji. Przy każdym dłuższym marszu, kiedy widzi, że nie bardzo są warunki, żeby nosić ją na rękach, walczy o to, co lubi najbardziej. Wygląda to zwykle mniej więcej tak:

Laura: mamo, nóżki mnie bolą.
Ja: jeszcze troszkę Laureńko, już niedługo odpoczniemy.
Laura: mamo, ale nóżki już nie mają siły!
Ja: a co pomoże nóżkom nabrać sił?
Laura (z bezbrzeżnym zdziwieniem, że nie wiem czegoś tak oczywistego): maaaaamo, przecież nóżki najbardziej lubią lody czekoladowe!

W efekcie spożycie lodów znacząco nam wzrosło, ale tacy jesteśmy dumni, że tak dzielnie zwiedzają, że jakoś nie umiemy im odmówić :).

Poniżej kilka foto wspomnień z Kapadocji:












3 komentarze :

  1. Takie nieskromne krajobrazy....
    trzeba być twardym podróżnikiem... ;-)

    pozdro!
    Wojtek

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczekaj aż wrzucimy fotki z Love Valley ;) pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo lody są dobre na wszystko!pięknie!ja zamawiam wpis kulinarny,bo znając Was smakoszy to pyszne rzeczy są grane!buziaki

    OdpowiedzUsuń