A pierwsze wrażenie z samego kanionu? Żadne oglądane wcześniej fotografie czy filmy nie były w stanie przygotować mnie na taki ogrom. Gigantyczną przepaść o szerokości od 6 do 29 km i głębokości ponad 1,5 km wypełnia bezkresna przestrzeń o oszałamiających kształtach i kolorach. Człowiek czuje się tutaj naprawdę mały i bezsilny. A kolejne punkty widokowe oferują obrazy zmieniające się jak w kalejdoskopie.
Zdjęcia satelitarne pokazują, że rzeka Kolorado biegnie przez sam środek ogromnego wzgórza. Formacji skalnych z piaskowca i wapienia tak naprawdę nie wyżłobiła rzeka. Powstały na skutek erozji spowodowanej wiatrem i cyklami naprzemiennie bardzo wysokich i niskich temperatur. Obecnie, z wyjątkiem rezerwatów indiańskich, kanion w całości stanowi obiekt turystyczny, chociaż jeszcze w latach sześćdziesiątych planowano postawić zaporę wodną na rzece Kolorado i zatopić ponad 200 km kanionu. Z planów zrezygnowano, ale tama w Glen Canyon, w górze rzeki, poważnie naruszyła równowagę ekologiczną regionu.
Po obejrzeniu Wielkiego Kanionu, trochę przez przypadek znaleźliśmy się właśnie w okolicach tej tamy, nad jeziorem Powella. Planowaliśmy obejrzeć Kanion Antylopy i Horse Shoe Band, ale na kempingach prowadzonych przez Navajo oczywiście nie było już żadnych miejsc i wylądowaliśmy w Wahweap Marina. Przedziwne miejsce. Budowa tamy zamieniła rwącą rzekę w spokojne, turkusowe jezioro otoczone gładkimi pomarańczowymi skałami i piaskowcowymi ostańcami. Surrealistyczny krajobraz. Jezioro stanowi teraz miejsce relaksu dla motorowodniaków i wędkarzy. Kiedy się w nim kąpaliśmy na płyciźnie przemknęła koło mnie mniej więcej metrowa ryba! Niezależnie od protestów ekologów i antropologów (na skutek budowy tamy pod wodą znalazły się historyczne piktogramy) muszę przyznać, że z perspektywy turysty to bardzo przyjemne miejsce. Woda ma fantastyczną temperaturę i daje wytchnienie od panującego 45-stopniowego upału. Po relaksie w wodzie zamierzamy wyruszyć na fotograficzne łowy do Kanionu Antylopy.
Zboczyliśmy trochę z trasy, żeby przejechać się historyczną Route 66. Niestety, Orliński miał rację, Route 66 nie istnieje. Wytrzęsło nas niemiłosiernie, z ulgą wróciliśmy na asfalt autostrady.
Wielka tama...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz