poniedziałek, 6 października 2014

Arugam Bay

Nasz pobyt w Arugam Bay zaczął się od małego zgrzytu. Po odnalezieniu miejsca i pokazaniu rezerwacji zostaliśmy zaprowadzeni do imponującej willi, po czym pan, jak się potem okazało właściciel, wczytał się dokładniej w potwierdzenie i... zamknął nam drzwi przed nosem mówiąc, że nastąpiła pomyłka, a cena za którą wynajęliśmy domek jest trzykrotnie niższa od właściwej. Sytuacja wyglądała niewesoło, na szczęście Emilka wykorzystała swoje doświadczenia z masażu i po burzliwej kłótni udało nam się jednak wyegzekwować nasze prawa i ostatecznie załagodzić spór. W rezultacie zamieszkaliśmy w pięknym apartamencie, który faktycznie wart jest większych pieniędzy.

Jak już opadły negatywne emocje zobaczyliśmy, że trafiliśmy od raju. Ośrodek jest urządzony z dużym smakiem i bardzo zadbany. Prawdziwa enklawa porządku i piękna pośród dominującej bylejakości. Poza dwupokojowymi willami są tu jeszcze urocze domki kryte liśćmi z wygodnymi leżakami na werandach. Wszędzie zadbana zieleń, wypielęgnowane ścieżki i masa uroczych detali tworzących niepowtarzalny klimat. Wieczorem sączy się spokojna muzyka, świecą delikatne światła, a wygodne poduszki i dywany zachęcają do relaksu przy świeżej wodzie z kokosa. Prawdziwy raj, docenilibyśmy go jednak bardziej bez naszych aniołków :).


Tak mieszkał sąsiad...Nasz apartament nie był tak fotogeniczny.

Recepcja i miejsce wieczornego relaksu.

Miejsce sprzyjało medytacji.

Czujemy się trochę nieswojo, bo jesteśmy jedyną rodziną w całej wiosce, zdominowanej przez młodych surferów. Miejsce piękne, ale nie dla nas. Ładna, piaszczysta plaża, jednak duże fale nie pozwalają na kąpiel z dziećmi.



Wyruszamy więc jutro dalej, szukając bardziej przyjaznych dla nas miejsc. Jedziemy taksówką do Mirissy, gdzie ocean ma być spokojniejszy, a my bliżej pociągu powrotnego do Colombo. Myślimy już bowiem o opuszczeniu wyspy i przedostaniu się dalej. Gdzie dokładnie, będziemy decydować w najbliższych dniach.

2 komentarze :

  1. No właśnie, Żółty, ostatnie zdanie było bardzo optymistyczne - znam już trochę Sri Lankę, więc jakbyście mogli ruszyć dalej - klimaty indyjskie to zdecydowanie nie moja bajka ;-))) W sobotę ruszamy za Wami. Pozdr., Wataha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciebie Wataha niczym nie zaskoczymy, Ty już wszędzie byłeś :-). Południowa Sri Lanka robi lepsze wrażenie niż środkowa i jest tu całkiem przyjemnie. Ale i tak lecimy dalej. Najprawdopodobniej do Singapuru. Planowaliśmy Tajlandję, ale loty są w koszmarnych godzinach. Życzymy Wam udanej wyprawy!

      Usuń